Witam!
Minęło sporo czasu od kiedy ostatnio coś tu pisałam.
To dlatego, że niestety nie mam aparatu, a chciałabym dodawać kocie zdjęcia...
No ale teraz, dzięki uprzejmości mojej przyjaciółki mam kilka zdjęć kociaków, które spacerują po podwórku :)
Muszę najpierw zaznaczyć, że na podwórku jest w 100% bezpiecznie. Jest ono otoczone kamienicami i nie ma możliwości wyjścia z niego, a wszystkie potencjalne niebezpieczne miejsca, jak dziura do piwnicy, są zabezpieczone (przywalone wielkim kamieniem).
Po pół roku pracy nad kociakami udało nam się osiągnąć sukces wychowawczy, polegający na tym, że małe wariaty wracają z podwórka do mieszkania, kiedy zagwiżdżę :)
A więc TAK - koty da się tresować ;)
Cała przygoda z kocim wychodzeniem na podwórko zaczęła się dawno temu, jeszcze zanim zamieszkała z nami Edytka, od innego kota - wielkiego, ślicznego rudzielca - który jak gdyby nigdy nic spacerował sobie po całym podwórku. Ktosiak potrafił wtedy przesiadywać całymi dniami przy oknie, gapić się na tamtego i miauczeć, warczeć i wydawać różne dziwne dźwięki.
W końcu, pewnego dnia, zdecydowaliśmy się na chwilę go wypuścić. Ja poszłam na podwórko, a Kuba został w mieszkaniu i otworzył okno. Ktoś powoli wyszedł na podwórko i niepewnie podszedł do Rudzielca, żeby się z nim pobawić i... dostał po mordce! Okazało się, że nie wszyscy chcą się tylko bawić, ale są na tym świecie istoty waleczne i straszne.
Po tym wydarzeniu trochę się uspokoił, ale nie na długo. Od czasu do czasu, kiedy nie było Rudego, a stado gołębi siedziało na naszym podwórku, wypuszczaliśmy Ktosiaka, żeby się z nimi pobawił (raz nawet złapał jednego gołębia, ale nie wiedział, co z nim zrobić i kiedy gołąb oprzytomniał po prostu odfrunął). Teraz już żadne gołębie nie lądują na naszym podwórku - co jest cudowne, bo również tam nie brudzą.
Później postanowiliśmy zaadoptować nowego kotka (Edytkę) i już nigdy nie wypuszcać ich na podwórko. Na początku były sobą tak zajęte, że nawet nie przyszło im do głowy miauczeć i domagać się odrobiny wolności. Ale powrót Rudego wszystko zmienił. Ktosiak, który najwyraźniej traktował już podwórko jako część swojego terytorium, przesiadywał na oknie za każdym razem, gdy widział Rudego i gapili się na siebie (Edytka dopingowała Ktosia).
Powoli, najpierw raz na jakiś czas, później częściej, zaczęliśmy wypuszczać Kotki. Teraz wychodzą kilka razy dziennie, ale od kiedy zrobiło się zimno tylko na kilka minut. Prawdopodobnie mają tam lepszą kuwetę, bo te w domu są czyste ;).
Rudego kota nie widzieliśmy już bardzo dawno.
Na początku sąsiedzi próbowali dokarmiać nasze maluchy róźnymi rzeczami - na szczęście koty ich nie jadły. Kiedy to zobaczyłam, rozwiesiłam przy wejściach na podwórko kartki z informacją, czego należy kotom NIE dawać, a co można, bo im nie zaszkodzi. Teraz na każdym z trzech połączonych podwórek jest jakaś sucha karma i woda :P.
Nasze koty mają już wielu fanów i sąsiedzi z wyższych pięter, kiedy ich spotykam, opowiadają mi, co Kociaki robią, kiedy przejdą za mur (czego nie widać z mojego okna) :).
Teraz, kiedy jest coraz zimniej i Koty mogłyby się rozchorować, dostają kocie mleko, które działa jak rutinoscorbin dla kotów. Są pod stałą opieką pani weterynarz, 2 razy w roku test na robaczki i w razie potrzeby odrobaczanie. Wszystko skonsultowane z panią wet.
Mam nadzieję, że nie zostanę za to, co tu opisałam, za bardzo skrytykowana.
Po wakacjach zrobiliśmy Kotom prezent i przerobiliśmy całą ścianę na koci plac zabaw. Mają tam półki do skakania po nich, od góry obite wykładziną, żeby się nie ślizgały :). Niestety Edytka chyba ma lęk wysokości, bo w ogóle nie korzysta z tych półeczek, tylko miauczy na Ktosiaka, kiedy on za długo tam siedzi. Myśleliśmy, że ten plac zabaw dostarczy im wystarczającą ilość rozrywki, niestety nie gonią się po tych półkach, tak jak to było w planie...
Jak będę miała zdjęcie tych półeczek, to zamieszczę je na tym blogu - jestem z nich dumna :)
A na razie kilka zdjęć kotów na podwórku.
Na jednym ze zdjęć jest zaznaczona dziura w płocie, przez którą przechodzą na sąsiednie podwórko, skąd mają możliwość wspiąć się na górę płotu :)