czwartek, 29 września 2011

Coraz mniejszy dzikun :D

No proszę, proszę. Jeszcze kilka dni temu mała chowała się pod łóżkiem, kiedy tylko przeczuwała, że ktoś może się pojawić, a przed chwilą przyszedł do nas znajomy i, wprawdzie kiedy chcieliśmy mu ją pokazać, uciekła, ale jak tylko Marcin wszedł do kuchni, zaczęła się do niego łasić :D
Pewnie myślała, że będzie próbował przekupić ją czymś dobrym. Ale z niej mały łakomczuch! Miseczka pełna, a ona i tak sępi!

Tak, jak pisałam w komentarzu, nie było się co martwić. Noc sam-na-sam chyba dobrze zrobiła kotom, bo teraz już bez oporów dają sobie dzióbka i nawet Ktoś dał Edytce lizać się po pyszczku :)

Miałam też przed chwilą małą niespodziankę. Otworzyłam okno na maksymalną szerokość ogranicznika, która nie jest jakaś imponująca, byłam przekonana, że koty się tam nie zmieszczą ale chyba ich nie doceniłam! W pewnym momencie kolega zapytał, czy ten kot nie ucieknie. Odwróciłam się i zobaczyłam Edytkę, która wystawiała swoją ciekawską główkę za okno i podziwiała świat poza kamienicą. Na szczęście nie przyszło jej do głowy uciec, a ja już wiem, że można uchylić okno maksymalnie do połowy.

Teraz kończę to głupie tłumaczenie więc jeszcze dziś jestem trochę wyłączona z życia, ale jutro muszę to oddać i myślę, że później wezmę się do robienia zdjęć tym łobuzom.

Dziś tak dobrze się razem bawiły, że nawet nie zwróciły uwagi na to, że przebiegły po mnie i podrapały mi całe ramię... na szczęście krew się nie polała :)

Oj, cudownie jest mieszkać z dwoma kotami <3 :D

4 komentarze:

  1. Dobrze czytać takie wiadomości:) Świetnie, że koty się dogadują i że Edytka (Edycja! - mnie się podoba;) ) coraz odważniejsza też do ludzi.
    Na okna uważajcie, bo nie wiadomo co takiemu ciekawskiemu stworzeniu przyjdzie do główki.

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to z oknem, to wiem. Po prostu tam było może 5 cm luzu i okazało się, że kot tam się mieści! A byłam przekonana, że nie. Ale teraz już wiem, że to za dużo i zaraz zmniejszyłam na jakieś 2-3 cm, także już tylko muchy się przecisną ;)

    Edycia przed chwilą wskoczyła na mnie, żeby ją głąskać i mruczałą głośno swoim zwyczajem. Ktoś zrobił się smutny i poszedł sobie, Kuba wziął go na ręce i zaczął pieścić, ale to nic nie dawało. Dopiero jak Edytka ze mnie zeszłą to okazało się, że on nie jest zazdrosny o pieszczoty tylko o małą. Po prostu chciał się z nią jeszcze bawić. Jak tylko zaczęła z nim szaleć to się rozweselił :D super :D Kiedy one tak biegają to dom jest pełny zabawy, psot, radości i miłości (Chociaż one chyba nie zwracają dużej uwagi na to, że je kochamy. Ech, koty od czasów starożytnego Egiptu zwyczajnie nie zdążyły zapomnieć, że należy im się cześć i uwielbienie! I smakołyki dostarczane przez wierne sługi, ha!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mi się bardzo podoba imię Edycja ;)
    Radość z posiadania 2 kotów jest stokroć większa, niż z posiadania jednego, to prawda :)
    A z opisów sądząc, koty się bardzo polubiły - czy już sypiają przytulone?

    Z karmieniem bym uważała, moje 2 żarłoki korzystały na argumencie, że "są młode i rosną" i teraz muszę odchudzać roczne koty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe - widzę, że już znacie swoje miejsce w tym układzie - to ludzie są dla kotów, nie odwrotnie;)

    M.

    OdpowiedzUsuń